Info
Ten blog rowerowy prowadzi kona z miasteczka Rzeszów. Mam przejechane 21938.75 kilometrów w tym 3229.44 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.87 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 88468 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Luty4 - 10
- 2013, Styczeń4 - 2
- 2012, Grudzień2 - 2
- 2012, Listopad14 - 2
- 2012, Październik12 - 5
- 2012, Wrzesień24 - 30
- 2012, Sierpień30 - 10
- 2012, Lipiec23 - 2
- 2012, Czerwiec20 - 3
- 2012, Maj19 - 21
- 2012, Kwiecień17 - 71
- 2012, Marzec14 - 19
- 2011, Czerwiec25 - 18
- 2011, Maj27 - 33
- 2011, Kwiecień22 - 8
- 2011, Marzec21 - 7
- 2011, Luty10 - 7
- 2011, Styczeń20 - 34
- 2010, Grudzień17 - 50
- 2010, Sierpień13 - 13
- 2010, Lipiec8 - 16
- 2010, Czerwiec8 - 14
- 2010, Maj11 - 20
- 2010, Kwiecień35 - 17
- 2010, Marzec43 - 59
- 2010, Luty22 - 53
- 2010, Styczeń30 - 43
- 2009, Grudzień31 - 76
- 2009, Listopad24 - 4
- 2009, Październik1 - 0
- DST 86.49km
- Teren 40.00km
- Czas 04:58
- VAVG 17.41km/h
- VMAX 59.92km/h
- Temperatura 17.0°C
- HRmax 169 ( 88%)
- HRavg 116 ( 61%)
- Kalorie 2231kcal
- Podjazdy 1226m
- Sprzęt Spec
- Aktywność Jazda na rowerze
Tu i tam leniwie na fulach z Pawłem
Niedziela, 25 marca 2012 · dodano: 25.03.2012 | Komentarze 1
Wczoraj Paweł (kundello) zaoferował pomoc przy wzmocnieniu pokrzywionego haka w specu i jak powiedział tak zrobił dzięki czemu dzisiaj już mogłem bez obaw ruszyć w teren na rozleniwiającym fullu.
Z założenia mieliśmy śmigać na Czarnorzeki ale kilka czynników wpłyneło na zmiane planu, między innymi to że obudziłem się o godzinie wyjazdu. Paweł oczywiście niezawodnie był na czas - choć raz mógłby też zaspać:P Wyszło na to że pojechaliśmy do Strzyżowa możliwie najbardziej terenowym wariantem trasy ale zanim tam dojechaliśmy zdążyłem dwukrotnie złapać kapcia w przednim kole na szczęście Paweł był na to przygotowany:D Dalej podjazd asfaltem na Łętownie w trakcie bufet i jazda dalej gdzie stwierdzam że nie bedzie takiego opierdzielania się i jade z tętnem przynajmniej 120 później nieco wiecej no i nareszcie zaczęła się jazda a nie męczenie jak wcześniej na niskich obrorach ~100ud/min. W dalszej drodze trzymałem się tego założenia i jechało się świetnie ale Paweł troche zostawał bo go odcinało i potrzebował wiecej paliwa. Na koniec Grochowiczną do Boguchwały na kolejny bufet u babci już samotnie bo Paweł wcześniej odbił i poleciał przez Niechobrz.
Powrót od babci bocznymi asfaltami i wzdłuż Wisłoka z bratem, który jechał na szosie. Z ciekawszych momentów - obok szklarni w Boguchwale udało się polecieć z wiatrem po płaskim asfalcie 59km/h brat na szosie wymiękł:D a kolejna satysfakcjonująca przygoda to to że udało się podjechać obok schodów w Zwięczycy:)